W zeszłym tygodniu polski Trybunał Konstytucyjny wprowadził wirtualny zakaz dostępu polskich kobiet do opieki aborcyjnej.
Ten ogromny cios w praworządność i prawa obywatelskie został zadany przez to, co Donald Tusk słusznie nazwał pseudo-plemiennikiem, którego legalność jest kwestionowana przez własny naród polski i przez Europę.
Premier Polski ogłosił, że w odpowiedzi na pandemię wyśle na ulice wojsko, ale w tych okolicznościach nie możemy się powstrzymać od zastanowienia, czy nie ma to na celu zastraszenia protestujących (fot. Spacerowiczka)
Zmiany w sądzie nastąpiły w 2016 roku, kiedy to PiS i prezydent Andrzej Duda powołali sędziów przyjaznych ich wstecznej i opresyjnej ideologii.
W rezultacie dziś kraj znajduje się w martwym punkcie, w całej Polsce odbywają się protesty, a w całej Europie podejmowane są działania solidarnościowe. Świadczy to nie tylko o tym, że opinia publiczna w Polsce nie popiera zakazu dostępu kobiet do opieki aborcyjnej, w tym części elektoratu, który PiS rzekomo reprezentuje.
Dziesiątki tysięcy Polek i Polaków wyszły na ulice w proteście przeciwko werdyktowi, niezależnie od zagrożenia dla własnego bezpieczeństwa w środku pandemii. Spotkały się z nimi setki policjantów, którzy użyli na nich gazu łzawiącego i dokonali aresztowań. Ogłosili, że w odpowiedzi na pandemię wyśle na ulice wojsko, ale w tych okolicznościach nie możemy się powstrzymać od zastanowienia, czy nie ma to na celu zastraszenia protestujących.
Demonstracje w Polsce – ratujmy kobiety
Gdyby to była zdrowa demokracja, odważne Polki nie byłyby zmuszane do wychodzenia na ulice w czasie pandemii, by domagać się swoich praw, a protestom nie towarzyszyłaby przemoc. Nie da się nie zauważyć podobieństw do demonstracji na Białorusi.
Zeszłotygodniowa decyzja o ataku na bezpieczeństwo reprodukcyjne kobiet została podjęta na wniosek partii rządzącej, która nie uzyskała poparcia parlamentu, aby uchwalić zakaz aborcji, oraz w obawie przed ponownym rozpętaniem dużych demonstracji publicznych, takich jak „Czarny protest” w 2016 roku, przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji i kryminalizacji kobiet.
Za atakiem PiS na zdrowie i godność kobiet kryje się potrzeba uspokojenia ultrakonserwatywnych zwolenników tej partii. Ten atak na prawa kobiet to dopiero początek. Sąd jest uzbrojony przeciwko obywatelom, których ma chronić; jego zachowanie jest ramieniem partii rządzącej. Społeczeństwo obywatelskie jest ogromnie zaniepokojone, że po wprowadzeniu zakazu aborcji ten pseudo-plemiennik zostanie wykorzystany do wycofania nielicznych pozostałych środków ochrony, które pozostały dla osób, które przeżyły przemoc domową, i że może wtedy zwrócić uwagę na osoby LGBTI. Innym przykładem odchodzenia Polski od projektu europejskiego jest niedawne podpisanie tzw. deklaracji konsensusu genewskiego.
Pod przewodnictwem USA jest to deklaracja antyaborcyjna, która nie ma legitymizacji w systemie ONZ. Dokument ten zrywa z szerokim konsensusem na rzecz zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych oraz próbuje rozmontować międzynarodowe ramy praw człowieka.
Straszne osiągnięcia
Farsowna deklaracja – autorytarne rządy PIS
Farsowna deklaracja została podpisana przez głównie autorytarne rządy, z okropnymi osiągnięciami w zakresie praw kobiet, a także przez Polskę i Węgry. Jest to pobudka dla Europy. Komisja Europejska wyraziła już poważne obawy dotyczące łamania zasad państwa prawa w Polsce i zaproponowała uzależnienie finansowania UE dla państw członkowskich od poszanowania tej wartości UE.
Parlament Europejski – stanowisko
Parlament Europejski popiera to rozporządzenie, ale zostało ono zablokowane przez rządy w Radzie. Nadszedł czas, aby zapytać, jak wiele nadużyć inne państwa członkowskie będą tolerowały od rządów autokratycznych. Gdzie jest granica, której nie można przekroczyć?
Przywódcy unijni powinni być wzmocnieni przez ostatnie dowody wyraźnego poparcia społecznego dla zdecydowanego podejścia opartego na warunkowości praworządności i zwiększonego zaufania Polaków do UE. Jeśli mamy nadal ufać projektowi europejskiemu, to jest to minimum, którego musimy wymagać od rządów UE.
Ponieważ demokratyczne rządy UE wykazały solidarność finansową w czasie pandemii, teraz nadszedł czas, aby okazać solidarność polityczną z obywatelami krajów autorytarnych i przeciwstawić się erozji demokracji.
Zeszłotygodniowy werdykt będzie udręką dla Polek i ich rodzin, zmusi niektórych do kontynuowania ciąży wbrew ich woli i niepotrzebnie zwiększy ich cierpienie. Kontynuowane będą skoordynowane ataki na bezpieczeństwo polskich obywateli, nie tylko kobiet.
Jako że działacze nadal protestują na ulicach i wykrzykują swoje frustracje, pytamy: czy zostaną one wysłuchane i czy będą podejmowane przez UE i państwa członkowskie?